Fajnie było ale się skończyło!
Wróciłam z mojego pierwszego (nie ostatniego, tego jestem pewna) wyjazdu, na który pojechałam sama. Sama w drodze ale to nie znaczy, że cały wyjazd spędziłam w izolacji od ludzi. Otóż nie!
Zdecydowałam się na Kanadę z kilku powodów- cena, odległość, co mogę zobaczyć, czas (mógłby być lepszy...szczególnie ze względu na pogodę, no ale przerwa wiosenna to i taka pogoda).
Podróż do Vancouver zaczęłam we wtorek. Pociąg bezpośredni Portland - Vancouver to 8 godzin z hakiem. Miałam pecha, trwała 9 godzin z hakiem. Gdy dotarłam do hostelu, okazało się, że to jedna wielka impreza. No cóż, miało być tanio. W pokoju poznałam Kanadyjczyka, który siódma woda po kisielu jest polakiem i nawet ma polskie nazwisko!
Od rana, mimo deszczu postanowiłam że nic nie zmarnuje mi MOICH wakacji i poszłam w teren.
 |
Canada Place |
Tak, miasto w deszczu. Wygląda trochę jak opuszczone. Ale możecie wierzyć, dalej ma swój urok! Po spacerze w deszczu nic nie smakuje lepie jak kawa i lunch. Załapałam się nawet na prywatną wycieczkę z moim przewodnikiem, kolega Kanadyjczyk, bardziej tamtejszy niż ja, pokazał mi kilka miejsc, w większości dobrych ciastkarni z pysznościami (nie miałam nic przeciwko!). Wieczorem znalazłam cudowną publiczną bibliotekę, aż żal było nie wejść do środka i zaszyć się z książka... Na miejscu znalazłam ogłoszenie o premierze książki, oczywiście że poszłam!
 |
Vancouver Public Library |
Noc ze środy na czwartek musiałam zmienić pokój. Now pokój, nowi znajomi. Towarzystwo mieszane- od San Diego po Seattle, przez Brazylię, Japonię i Australię. Czwartkowy ranek, początkowo bez planów, spędziłam z Australijczykiem. Nauczyciel z dredami, podróżuje po Kanadzie w vanie, zwiedził pół Europy, do Polski nie dotarł...jeszcze. Pogoda się polepszyła, nie padało już tak jak w środę więc czas na koncert na stacji metra, pokaz samochodów i nowych znajomych!
 |
Koncert na stacji SkyTrain |
 |
Vancouver Art Museum |
 |
Wystawa samochodów |
 |
Steam clock - Gastown |
 |
John Gassy Jack |
Piątek, mając trochę szczęścia (do pogody i do ludzi), udało się znaleźć rower nie płacąc ani $! Mogłam przybić sobie piątkę i śmigać w trasę!
 |
Stanley Park |
Cały wyjazd zakończony w pięknym stylu - słoneczna pogoda i cudowne widoki za oknem. Wydostanie się z Kanady trwało dłużej. W dodatku na granicy cały autobus jest sprawdzany, pasażerowie i bagaże. Sama procedura to już ok 40-60 minut. Dojechałam autobusem do Seattle a stamtąd, mój ulubiony- pociąg.
 |
To już stan Waszyngton, USA |
Zrealizowałam to co sobie zaplanowałam. Nie mówię, że było łatwo. Wchodząc w środku nocy do mojego pokoju, w którym wiedziałam, że jest 7 obcych osób, bałam się co będzie jak już je otworze. To mój pierwszy wyjazd, na który wybrałam się sama ale nie żałuję, nie byłam samotna. Poznałam wiele ciekawych osób, każdy jest inny, ma inne cele, doświadczenia ale to w tym wszystkim jest najciekawsze, że pomimo różnic, wystarczy chwila, żeby znaleźć wspólny język.
Takie podsumowanie, znalezione na batonie. Proteinowy baton prawdę Ci powie.
 |
Bądź KIMŚ, kto sprawia, że jesteś szczęśliwy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz